poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Chińskich spostrzeżeń kilka...


Po sześciu tygodniach spędzonych w Chinach i wciąż sześciu przede mną, nadeszła pora na opisanie kilku spostrzeżeń.

1. Coś co mnie chyba najbardziej zaszokowało - prawie żadna kobieta tu nie goli nóg oraz pach!!! Ja rozumiem, że to inna kultura, że tu bardziej ceni się naturalność (mało która pani na ulicy ma nałożony makijaż), ale jednak dla mieszkańca Europy, gdzie nagonka na gładkie ciało jest ogromna, nadal szokiem jest, gdy w autobusie lub metrze spotykam nienagannie ubraną dziewczynę z włosami na nogach :)

2. Na ulicy musisz walczyć o przetrwanie. Nie ważne czy jesteś kierowcą samochodu, skutera, roweru czy najzwyklejszym pieszym. Nie obowiązują tu chyba żadne przepisy drogowe. Jesteś pieszym i masz zielone? Nie szkodzi, i tak lawirować musisz pomiędzy rozpędzonymi taksówkami czy skuterami (których swoją drogą jest tu całe mnóstwo). Każdy trąbi na każdego, ale co dziwne, zachowuje przy tym stoicki spokój. 

3. Jeśli jesteś biały, dla dużej większości miejscowych jesteś zapewne większą atrakcją turystyczną niż zwiedzany właśnie Wielki Mur. Co więcej, dla Chińczyka lepszą okazją do zrobienia pamiątkowego zdjęcia jest tablica z napisem co to za miejsce, niż obiekt sam w sobie :)

4. Monety. Gdzie są chińskie monety?! Przez pierwsze dwa tygodnie pobytu tutaj myślałam, że chińska waluta w ogóle ich nie ma! Zamiast monet używane tu są banknoty w różnych rozmiarach. Monety oczywiście też są, tyle tylko, że prawie nikt z nich nie korzysta. 

5. Targować się można niemal o wszystko i wszędzie. Hotel? Żaden problem, udało się utargować ze 100MB za noc na 40. Taksówka? Ależ oczywiście, że da się taniej. Jeśli traficie na odpowiednią osobę może Wam się udać nawet przejechać za darmo, musicie się tylko trochę wysilić i uwieść kierowcę swoim wspaniałym chińskim (wypróbowane ;-)).

6. Bardzo dużo produktów w supermarketach jest przeterminowanych, zwłaszcza nabiału (jogurty, mleko). Warto więc zwracać na to uwagę, jeśli nie chcemy skończyć z rozstrojem żołądka.

7. Ceny produktów na wagę podawane są najczęściej za 500g. Pamiętajcie o tym, żeby przy kasie nie było niespodzianki.

8. Chińczyk uwielbia jeść na mieście. Czy to śniadanie, obiad czy kolację. I nie ma się co dziwić, ceny tu są naprawdę bardzo przyjemne. Dla przykładu bardzo duża (jak dla mnie) miska makaronu z pomidorami i całkiem sporym jajkiem sadzonym to wydatek rzędu 5-8RMB, czyli od 2,5 do 4 PLN. 

9. Wszędzie są dzieci. Naprawdę, jest ich pełno. A te najmniejsze latają w portkach rozprutych w kroku, żeby łatwiej było załatwić potrzebę. A wierzcie mi, swoje potrzeby załatwiają dosłownie WSZĘDZIE.

10. Ameryki tym nie odkryję, ale Chinki naprawdę unikają słońca. Mocne kremy z filtrem, kapelusze z szerokim rondem czy parasole chroniące przed słońcem to tutaj codzienność. A jest się przed czym chronić, słońce rzeczywiście daje tu popalić.

Dzisiaj trochę pisaniny, mam nadzieję, że niedługo zaskoczę Was jakąś supertanią ofertą na loty :-)


2 komentarze:

  1. Te włosy na noga też mnie na początku przestraszyły, ale dowiedziałam się potem, że to normalne, a nie oznaka zaniedbania...Co kraj, to obyczaj :P
    I tanie jedzenie w restauracji to chyba największy plus - można jeść na mieście 3 razy dziennie bez większego uszczerbku dla portfela. Nie dziwię się teraz, że tam nikt nie umawia się "na piwo", tylko od razu na kolację :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe informacje. O punkcie 9 słyszałam, ale aż trudno mi uwierzyć.

    OdpowiedzUsuń