sobota, 9 września 2017

Tajlandia - informacje praktyczne. Pogoda, pieniądze, szczepienia, transport i więcej



Dawno mnie tu było. W tym czasie zdążyłam się "usamodzielnić" - skończyłam studia, zaczęłam pełnoetatową pracę, a nawet zmieniłam stan cywilny :) Podróżuję też więcej i dalej, dlatego postanowiłam wrócić do blogowania.

Pierwszą rocznicę ślubu i moje 24 urodziny obchodziliśmy w Tajlandii - konkretnie w Bangkoku i na Krabi. Ten kierunek chodził za mną od dawna. Przede wszystkim dlatego, że bardzo chciałam pokazać mężowi Azję, a Tajlandia jest zdecydowanie najlepsza na rozpoczęcie przygody z tą stroną świata. Po drugie - obydwa święta przypadają na jesień w Polsce, więc po prostu polecieliśmy tam, gdzie w tym okresie słońca nie brakuje. Ale od początku.

POGODA W TAJLANDII - KIEDY NAJLEPIEJ JECHAĆ?

Na to pytanie chyba nie ma jednoznacznej odpowiedzi. W Tajlandii panuje klimat tropikalny, który teoretycznie dzieli się na porę suchą i deszczową, jednak w ostatnich latach anomalia pogodowe sprawiły, że nie do końca ma to pokrycie w rzeczywistości.

Czasem słońce...


Pora deszczowa rozpoczyna się w Tajlandii na przełomie maja i czerwca i trwa do końca października. Na wybrzeżu andamańskim występują wtedy szczególnie obfite opady deszczu. Trzeba pamiętać, że w tym czasie niektóre parki narodowe mogą być zamknięte. Jest to także niski sezon turystyczny, co oznacza, że część hoteli może być nieczynna. Największe opady występują w sierpniu i wrześniu, ale umówmy się - pora deszczowa nie oznacza, że będzie lało cały dzień. Opady w Tajlandii są zazwyczaj intensywne, ale krótkotrwałe. Plusem podróży w tym czasie są na pewno niższe ceny, zarówno biletów lotniczych, jak i życia na miejscu.

Pora sucha, określana także chłodną, rozpoczyna się w listopadzie i trwa do lutego. Wybierając się do Tajlandii w tym okresie możemy liczyć na stosunkowo niewielkie opady i przyjemne temperatury 28-32 st. Na te miesiące przypada sezon turystyczny, który nasila się zwłaszcza w okolicach świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku. W tym okresie ceny są najwyższe.

... czasem deszcz :)

Z mojego doświadczenia i z opowieści znajomych wynika, że tak naprawdę nie ma najlepszego i najgorszego czasu na odwiedzenie Tajlandii. Prawie zawsze trafi nam się chociażby przelotny deszczyk, po którego przejściu wyjdzie słońce. My byliśmy w Tajlandii w listopadzie, czyli teoretycznie w okresie zmiany pór, który może przynieść niespodzianki pogodowe. Tymczasem w Bangkoku przez trzy dni nie spadła ani kropelka deszczu, a z bezchmurnego nieba lał się prawdziwy żar. Pogoda na Krabi (wybrzeże południowo-zachodnie) czasami płatała nam figla. Od rana zawsze było piękne słońce, przelotne opady deszczu pojawiły się kilka razy w godzinach popołudniowych. Dwa razy wieczorem zdarzyło się także, że lało jak z cebra. W ciągu 15 minut spadło tyle wody, że ulice dosłownie pływały. Znajoma, która była w Tajlandii w styczniu, czyli teoretycznie w szczycie sezonu, słońca nie doświadczyła. Padało przez cały pobyt. Inna koleżanka wybrała się na Phuket w porze deszczowej i nie padało ani razu. To taka trochę loteria :)

BILETY I WIZA

Każda podróż zaczyna się w głowie, ale to kupienie biletów sprawia, że staje się ona rzeczywistością. My planowaliśmy wycieczkę do Tajlandii na listopad, więc za lotami zaczęłam rozglądać się w lipcu, a już w sierpniu bilety lotnicze były w moich rękach. Traf chciał, że linie lotnicze Gulf Air z Bahrajnu (wcześniej nic o nich nie słyszałam) miały akurat świetną promocję. Loty ze Stambułu do Bangkoku i z powrotem do Londynu kosztowały jedynie 960 złotych. Po doliczeniu przelotów z Warszawy do Turcji (przez Kijów) i z Londynu do Poznania, cała podróż wyniosła ok. 1300 złotych. Jak na tę porę roku i loty rezerwowane z komfortowym wyprzedzeniem to naprawdę niezła cena. I, co dla nas także było ważne, po drodze zdołaliśmy zwiedzić Stambuł i zrobić szybkie zakupy w Londynie :) Z Bangkoku lecieliśmy lokalnymi liniami NOK Air na Krabi. Za bilety w dwie strony zapłaciliśmy 200zł/os.


Nieco mniej uciążliwe połączenia z Warszawy do Bangkoku zdarzają się za ok. 1600 zł w dwie strony (zwłaszcza w noworocznych promocjach Qatar Airways i Emirates). Tak naprawdę wszystkie loty z Polski kosztujące poniżej 2000 złotych uznawane są przez portale branżowe za atrakcyjną ofertę, zwłaszcza jeśli to lot bezpośredni (czarterowy) lub z jedną przesiadką. Każdy ma jednak swój próg "akceptowalności ceny".

Od sierpnia 2011 roku posiadacze polskiego paszportu nie potrzebują wizy, jeśli jest to wyjazd turystyczny do 30 dni. Warto pamiętać jednak, że bilet podczas przekraczania granicy paszport musi być ważny minimum sześć miesięcy. Teoretycznie wymagane jest też posiadanie biletu powrotnego oraz równowartości 10 tys. bahtów na osobę. W praktyce jednak nikt tego nie sprawdza.

PIENIĄDZE

W Tajlandii płacimy bahtami. Obecny przelicznik to 1thb = 0,10zł. Z wymienieniem pieniędzy nie będziecie mieli żadnego problemu. Zrobicie to na lotnisku, w bankach i kantorach, które znajdują się niemalże na każdej ulicy. Nie ma większej różnicy, w którym z tych miejsc to zrobicie. Tak samo bez znaczenia jest, którą walutę ze sobą weźmiecie - euro czy dolary. Ja na krabi wymieniałam nawet chińskie juany, które zalegały mi w domu ;) Jedyne, na co musicie zwrócić uwagę, to by zabrać ze sobą nowe dolary, czyli te wydawane od 2013 roku. Tych starych w Azji często nie chcą przyjmować, ze względu na liczne próby ich podrobienia.
Ceny w Tajlandii są atrakcyjne nawet w szczycie sezonu, ale o tym będzie osobny post.

SZCZEPIENIA

Szczepienia przed wyjazdem nie są wymagane, ale zalecane. Warto więc rozważyć następujące szczepionki:

  • wirusowe zapalenie wątroby typu A
  • wirusowe zapalenie wątroby typu B
  • błonica
  • tężec
  • krztusiec

Szczepienie na wzw typu B w Polsce jest obowiązkowe. Większość z Was w liceum była też szczepiona na tężec i błonicę, trzeba jednak pamiętać, że szczepienie to po 10 latach trzeba powtórzyć. Osobiście nie szczepiliśmy się na nic więcej, przede wszystkim dlatego, że trochę za późno zaczęliśmy się tym interesować. Wam jednak polecałabym wykonać szczepienie na dur brzuszny i wzw typu A. Przede wszystkim po to, żebyście podczas wymarzonego urlopu nie musieli się martwić ewentualnymi chorobami.

W Tajlandii istnieje też ryzyko zarażenia malarią, zwłaszcza w zalesionych rejonach wiejskich przy granicy z Kambodżą, Laosem i Birmą. Niewielkie ryzyko zarażenia występuje także w dystryktach Phang Nga i Phuket. 

Przed malarią możecie się chronić, zażywając lek Malarone kilka dni przed wyjazdem, podczas pobytu oraz tydzień po powrocie. Receptę bez problemu wypisze Wam lekarz rodzinny, opakowanie 12 szt. tabletek kosztuje ok. 150 zł.  My Malarone także nie zażywaliśmy, choć receptę mieliśmy. Nie zdecydowaliśmy się przede wszystkim dlatego, że nie planowaliśmy wypadów w "dzikie" rejony Tajlandii. Na miejscu stosowaliśmy jedynie lokalne repelenty. Przed wyjazdem możecie się także zaopatrzyć w repelent MUGGA DEET 50 % - to chyba najlepszy "odstraszacz" komarów dostępny na polskim rynku. Warto się także zaopatrzyć w moskitierę, bo nie wszędzie będzie ona na wyposażeniu pokoju.

Przed wyjazdem bardzo obawiałam się komarów na miejscu, ale na szczęście okazało się, że niesłusznie. Przez dwa tygodnie zostaliśmy pokąsani zaledwie kilka razy i to bez zachowywania szczególnych środków ostrożności. Komarów właściwie nie widzieliśmy, ale to oczywiście nie znaczy, że ich nie ma. Zdecydowanie lepiej dmuchać na zimne.

Warto też wspomnieć, że w Tajlandii istnieje ryzyko zarażenia dengą - inną chorobą przenoszoną przez komary, która objawia się przede wszystkim wysoką gorączką z towarzyszącą jej wysypką. Na dengę nie ma szczepionki ani leków uodparniających, można się przed nią jedynie chronić, stosując repelenty, moskitiery i nosząc odzież z długimi rękawami i nogawkami. Warto zauważyć, że dengę przenoszą inne komary niż malarię. Są większe, w biało-czarne paski i głównie żerują za dnia.

TRANSPORT

Odległości w Tajlandii są spore, dlatego podczas przemieszczania się po kraju wybraliśmy samolot - szkoda nam było kilkunastu godzin na podróż pociągiem czy autobusem. Zwłaszcza, że loty po Azji są w naprawdę atrakcyjnych cenach.

Autobusami poruszaliśmy się po Bangkoku. To najtańszy środek transportu - ceny wahają się od 6 do 20 bahtów w zależności od tego, czy będzie to autobus klimatyzowany czy nie, czy to prywatny przewoźnik czy miejski. Bilet kupicie na pokładzie. Korzystanie z autobusów nie jest jednak proste, nawet jeśli znajdziecie odpowiedni przystanek i znacie numer autobusu, do którego powinniście wsiąść. Autobusy czasami po prostu nie przyjeżdżają ;)

Przejażdżka tuk-tukiem to obowiązkowa atrakcja do zaliczenia. Z naszego doświadczenia wynika jednak, że jest droższa od taksówki, choć podobno miejscowych kosztuje to trzykrotnie mniej niż taxi. Ale jak wszędzie na świecie, na turystach trzeba zarobić :) Ceny zależą od Waszych umiejętności negocjacji.

Jeśli decydujecie się na taksówkę, koniecznie pamiętajcie, by poprosić o włączenie taksometru. Tak jest po prostu taniej i macie pewność, że nie zostaniecie oszukani. Trasa 7 km wyniesie Was ok. 100-120 bahtów.

Skuterem jeździliśmy po Krabi. W naszym hotelu wynajęcie go na cały dzień kosztowało 200 bahtów - niewiele, a wrażenia niezapomniane. Zatankowaliśmy nasz wóz za całe 9 złotych i wystarczyło nam to na cały dzień i przejechanie kilkudziesięciu kilometrów. Pamiętajcie tylko, że w Tajlandii obowiązuje ruch lewostronny!

Jeśli coś mi umknęło, pytajcie śmiało w komentarzach!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz